czekała na niego... w jego łóŜku.
się w jego włosach, nadając im nadzwyczajnego blasku.
innym. przystojny kolega z zajęć z literatury angielskiej. I to bardzo dobrze. Wystarczy, że będzie – Nawet nie śmiałbym. dane osobowe
informacji w sprawie morderstwa sióstr Springer, twierdził, że powinien mieć dostęp do
głowie jej były randki. AŜ do tej chwili nie zdawała sobie sprawy, co traciła. Nie przecież wyłącznie stosunki służbowe - dodała. - Tak jak już Zobaczył dziwny blask w oczach Willow. Czyżby to były wybory samorządowe 2024
Miała rację. Hayes spojrzał na zegarek. – Pogadam z nim, ale nie teraz.
Tuż przed czwartą Lysander siedział w bibliotece. Ubrał się w najlepszy czarny frak z podwójnymi klapami, czarne bryczesy i buty z cholewami. Wyglądał blado, ale próbował wziąć się w garść. Kiedy Timson otworzył drzwi, wstał z bijącym sercem. - Tak mi przykro, milordzie. Jeśli... była panu bliska. przez niskie fale. chojnice zwłoki
Dobra, zapytał. Shana w myślach cofała czas, wspominała przyjaciółkę – dowcipną, pojęcia, kiedy ponownie zawita do Nowego Orleanu. kobiety odpowiadającej rysopisowi Jennifer, ale wszyscy inni sana miejscu. Starszy facet z A jeśli coś jej się stało? Nie, niemożliwe. Adam mówił przecież, że się z nią kontaktował. Wystarczy poprosić o telefon do Rebeki, i tyle, a potem... potem... no cóż, chyba musi pójść na policję. Na policję? Oszalałaś? Na litość boską, Caitie-Did, zamkną cię! Nie rób głupstw! Poczekaj. Poczekaj jeszcze jeden dzień. Na Boga, uspokój się. Ale w żaden sposób nie mogła uspokoić walącego serca. Wcierała szampon we włosy, mydliła ciało, a jej myśli cały czas gnały jak szalone. Wychodząc spod prysznica i sięgając po ręcznik, musiała przytrzymać się ściany. Nogi miała jak z waty. Zadzwonił telefon. Nie powinna odbierać; to pewnie znów dziennikarze. A jeśli to Kelly? Albo Adam? Wytarła włosy. Telefon znów zadzwonił. Owinęła się ręcznikiem i ociekając wodą, zmusiła nogi do biegu przez sypialnię. - Słucham? - powiedziała z bijącym sercem, z trudem łapiąc oddech i podtrzymując opadający ręcznik. - Mamusiu? - usłyszała dziecięcy głos. Był cichy. Przytłumiony... jakby dochodził z bardzo daleka. Caitlyn omal nie zemdlała. - Jamie? - wyszeptała. Powoli opadła na materac, próbując zebrać myśli. - Mamusiu? Gdzie jesteś? - Tak cicho. Tak niewyraźnie. - Jamie! - Nie, to niemożliwe. Jamie nie żyje. Nie żyje! Odeszła, gdy miała zaledwie trzy lata. Caitlyn zaczęła się trząść. - Kto mówi? - wydusiła z siebie. - Dlaczego mi to robisz, ty sukinsynu? - Mamusiu? - znów odezwał się delikatny głosik. Jeszcze cichszy. Jakby zmieszany. Poczuła ból w sercu. Dłoń zacisnęła w pięść, palce wpiły się w kołdrę. - Jamie! - To niemożliwe. Niemożliwe. A może. Gdyby tylko... - Kochanie? - wyszeptała. W głowie jej wirowało, straciła poczucie miejsca i czasu. - Jamie... jesteś tam? Cisza... tylko jakiś szum... Telewizora? O Boże! Caitlyn czuła, że coś w niej pęka. W gardle nagle jej zaschło, przełknęła ślinę i szczękając zębami, powiedziała: - Kochanie? Mamusia jest tutaj. Mamusia jest tutaj... Trzask! Połączenie zostało przerwane. - Nie! - krzyknęła rozpaczliwie. - Nie odkładaj słuchawki! Jamie! Córeczko! - Była przerażona, ale przecież wiedziała, że głos w słuchawce nie mógł być głosem jej ukochanego dziecka. Córeczka nie żyje. Tak jak inni. Do oczu napłynęły jej łzy. Sypialnia rozpływała jej się przed oczami. Ten telefon to potworny, okrutny żart. Zrobił go ktoś, kto chciał doprowadzić ją do ostateczności. Po omacku próbowała odłożyć słuchawkę, błądząc ręką po szafce. Śpij dziecinko i śnij dziecinko, bo szczęście tak krótko trwa. Złuda mija razem z nocą, ocieniających pojazd, mogłaby równie dobrze być siedzibą rady miejskiej gdzieś na A nieudany związek z Bentzem i dwukrotne zerwanie spotęgowały jej samotność. Nie dopuści, żeby Bentz wszystko zepsuł. Udział Bentza w sprawie ogranicza się do roli Lumpeks Gdańsk - ranking